Dj Pokusa
Moderator
Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów
|
Wysłany: Sob 16:30, 23 Lip 2005 Temat postu: koniec! |
|
|
W samym środku pięknego Saered wznosiła się biała wieża. Była wysoka i smukła, wyglądała jakby za chwilę miała się rozsypać. Przy jej budowie użyto więcej magii niż cegieł i jedynie magia utrzymywała ją na prawidłowym miejscu. Była latarnią dla podróżników, sprawne oko mogło ją dojrzeć z bardzo odległego miejsca. Wieże zbudowano nie bez powodu. Wieczni Magowie stworzyli ją, aby przekazywać swą więdzę następnym pokoleniom. Od wieków nie widziano żadnego Wiecznego Maga w Saered, ale nie zaprzestano nauczać tam magii.
Jednym z adeptów był Cirav ze sławnego rodu Daearów. Kończył już naukę, za kilka miesięcy miał opuścić Saered. Na razie mógł skorzystać jedynie z namiastki wolności, jaką był koniec tygodnia. Wyszedł z wieży i udał się na rynek miasta. Ubrany był w błękitną szatę z białym pasem � barwy Saered, pochodzące od bieli wieży na tle zawsze bezchmurnego nieba. W lewej ręku trzymał zwój, a prawą odpychał tłoczących się ludzi, rozglądając się dookoła.
***
Zandra przechodziła przez miasto. Miała na sobie ciemne, obcisłe ubranie, a uzbrojona była jedynie w sztylet. W Saered i tak nie mogła spotkać nikogo niebezpiecznego. Zobaczyła przed sobą młodzieńca w stroju adepta magii. Tacy zawsze, kiedy tylko mogą wyjść z wieży, biorą ze sobą pełną sakiewkę. Rozglądnęła się, ale nikt nie zwracał na nią uwagi. Wyciągnęła rękę, ale wtem on przyspieszył w kierunku starego czarodzieja i wojownika z wielkim mieczem na plecach. Wcześniej ich nie spotykała, ale trudno było ich nie zauważyć. Postanowiła bliżej im się przyjrzeć, ale tak, aby oni nie zaczęli się nią interesować.
***
-Witaj, wuju! - powiedział Cirav.
-I ja też Ciebie witam, Ciravie. � odpowiedział sędziwy mag - Widzę, że doszedł do ciebie mój list � dodał, zerkając na lewą rękę bratanka. � Znasz chyba Gwilaba, chociaż może go nie poznajesz. Jest starym przyjacielem twojego ojca.
-Ależ oczywiście, pamiętam go. Pogromca smoków! Jak mógłbym zapomnieć zabójcę pięciu smoków!
-Dwunastu Ciravie. Przez te lata wiele się zmieniło � powiedział Gwilab, przechylając głowę tak, że Cirav mógł dobrze widzieć jego poparzoną głowę � To pamiątka po siódmym.
-No cóż, zostawił ci też przydomek, Gwilabie Sparzone Czoło � powiedział mag.
-Wcale nie jestem z tego dumny. Wolę nosić długie włosy, Asaymondzie. Ale nie przyszliśmy tutaj aby opowiedzieć Ciravowi jak zabijałem kolejne smoki. Udajmy się do jakiejś tawerny.
***
Zandra usiadła przy stoliku i zamówiła piwo. Wyjęła z kieszeni małą flaszeczkę i dolała do napoju. Po chwili świetnie słyszała, o czym rozmawiają trzej towarzysze przy sąsiednim stole.
-Widzisz, Ciravie, zgłosiliśmy się do pewnej wyprawy, o której nie możemy ci wiele powiedzieć. Ale sami raczej sobie nie poradzimy, dlatego przybiliśmy tutaj. Potrzebujemy jakiegoś dobrego łucznika. � powiedział Asaymond.
-I przychodzicie do Saerad? Tutaj raczej nic nie znajdziecie.
-Wysłałem list do Valbuna. Nigdy nie widziałem lepszego strzelca.
-Jego też już nigdy nie zobaczysz. Nie zdziwiło cię, że nie odpowiedział?
-Czyli nie żyje? Jak to się stało?
-Stało się i już. Nie wiele mi o tym wiadomo. A że nie miał nikogo bliskiego, nawet porządnego pogrzebu nie miał, a cały jego majątek ograbiono. Nawet w tak szlachetnym mieście jak Saerad znajdą się łotrzyki.
-Tak, ale łotrzyki nie potrafią strzelać z łuku tak jak Valbun. Będziemy musieli udać się do Corven. Tutaj zabawimy jeszcze jedną noc. Spieszy się nam, ale i tak będziemy mieli wiele do przejścia.
-W takim razie ja sobie porozmawiam z Gwilab. Jak tam twój miecz? � spytał Cirav, wskazują na potężny miecz na plecach wojownika . W podobny sposób miecze nosili jedynie płatni zabójcy oraz łowcy zwierząt.
-Hartowany przez krasnoludy. Nie ma żadnej szczerby, jak by nigdy nie widział smoka. Co innego moja głowa�- powiedział Gwilab. Zandry już to nie interesowało. Odczekała jeszcze chwilę i wyszła z karczmy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|